Modyfikacja modelu „Odysey” firmy Thunder Tiger.

Z wodą, pracą na wodzie oraz wypoczynkiem nad wodą jestem związany od wielu lat. Kilka lat pracowałem w charakterze mechanika na holownikach i pchaczach, uprawiam żeglarstwo śródlądowe i morskie, buduję od wielu lat modele pływające.

Odysey” wpadł mi w oko jako alternatywa uprawiania żeglarstwa w przerwach między dłuższymi rejsami urlopowymi, wtedy gdy nie dysponuję dużą ilością czasu i nie mogę żeglować na mojej łodzi. Dwie godziny na ulubione żeglowanie podczas pobytu np. na działce nad zalewem koronowskim zawsze się znajdzie!

Dodatkowym atutem modelu były jego kompaktowe wymiary, pozwalające na bezproblemowe przechowywanie i transport samochodem nad wodę bez demontażu masztu oraz duże podobieństwo do jednostki na której swego czasu żeglowałem po Bałtyku. Cena zestawu też była niewygórowana więc stałem się jego szczęśliwym posiadaczem !

Po złożeniu zestawu pierwsze rejsy wykazały jednak kilka mankamentów jednostki, niezbyt wprawdzie znaczących ale utrudniających uzyskanie pełnej satysfakcji z żeglowania, między innymi:

  • Słabą skuteczność redukcyjnego steru, objawiającą się leniwym wykonywaniem zwrotów bądź brakiem wykonania manewru w odpowiednim momencie i ustawieniem łodzi w łopocie,

  • Zbyt lekkim balastem i małą powierzchnią bocznego oporu, co powodowało duże przechyły i dryf przy niezbyt silnym wietrze,

  • Brakiem obciągacza bomu foka, który przy kursach pełnych podnosił się mocno , deformował żagiel i powodował wypuszczanie wiatru oraz utratę siły aerodynamicznej,

  • Zbyt krótkim ramieniem windy szotowej, co uniemożliwiało prawidłowe wybranie żagli na kursach ostrych.

Po zdiagnozowaniu mankamentów łódki zabrałem się za ich usunięcie. Poprawki nie miały dużego wpływu na redukcyjny wygląd łodzi, poprawiły jednak znacząco jej właściwości nautyczne co było dla mnie najważniejsze.

W pierwszej kolejności został odpowiednio wyprofilowany i przedłużony ster jachtu, co pozwoliło na znaczne poprawienie manewrowości i usprawniło wykonywanie zwrotów. Następnie wydłużyłem i powiększyłem balast. Sposób był prosty i skuteczny. Wokół oryginalnego balastu w który wkręcone zostały od spodu śruby mocujące wykonałem z celuloidu ( żywica go nie łapie..) i kartonu owijaną formę mocowaną na wzmocnione taśmy samoprzylepne. Forma została wypełniona śrutem ołowianym i stalowym wymieszanym z żywicą i wypełniaczem. Żywica przy okazji zalała wystające z dolnej części balastu wkręcone wcześniej śruby mocujące i związała nową część balastu z fabryczną, tworząc mocną całość. Po utwardzeniu żywicy i zdjęciu formy nowy balast został oszlifowany , wyszpachlowany, pomalowany podkładem i „psiknięty” farbą. Cały proces doskonale widać na zdjęciach.

Łódka nabrała nowego wigoru i zaczęła pływać prawie samosterownie na kursach ostrych !!

Dorobiłem obciągacz bomu foka – niebieska linka widoczna na zdjęciach łodzi od dziobu do bomu – oraz wydłużyłem ramię windy żaglowej ( fotka) .

Rewelacja !!

Łódka dostała nowe życie – jest szybka, samosterowna, żegluje pięknie nawet w bardzo silnych wiatrach (to lubię najbardziej !! ), pięknie robi zwroty, pływa bez problemu „na motyla” w kursach pełnych i nie boję się wypływać nią nawet na duże odległości co widać na zdjęciach. Dzielnie też stawia czoło większym jednostkom.

Po wykonaniu wyżej opisanych modyfikacji polecam wszystkim amatorom małego żeglarstwa do rejsów rekreacyjnych i przyjemnościowych.

Fotki poniżej pokazują model, pływanie oraz wszystkie modyfikacje.

Filmik z pływania na https://www.youtube.com/watch?v=A3iNOucWLQk

Andrzej Łukowski „Kaszalu”